poniedziałek, 17 października 2016

Między Młotem a Kowadłem... - Maniex z Maniexite!

Dzień dobry!

Szanowne państwo-draństwo pozwoli, że przedstawię wam kolejny wywiad przeprowadzony w ramach cyklu Między Młotem, a Kowadłem!


Listę opublikowanych do tej pory wywiadów znajdziecie TUTAJ.

Założeniem serii jest przeprowadzenie wywiadów z blogerami skupionymi wokół założonego przez FireAnta serwisu Wrota - polska sieć blogów bitewnych.


Bohaterem kolejnego odcinka jest Maniex, który od grudnia 2008 roku prowadzi blog Maniexite.


Kwestionariusz osobowy...

...osoby rozpytywanej.

Wywiad zaczniemy od szybkiego kwestionariusza osobowego:


Nim przejdziemy do wywiadu drodzy czytelnicy zechcą włączyć sobie wybrany przez Maniexa teledysk.

Wywiad...

...czyli między młotem a kowadłem.

Czy pamiętasz swoje pierwsze spotkanie z grami bitewnymi? Jak zaczęła się Twoja przygoda z figurkami? W którym to było roku?
Maniex: Do gier bitewnych dochodziłem etapami. Pierwszy z nich to zabawy plastikowymi żołnierzami z kuzynem i próby ubrania tego w jakieś zasady. Kolejny etap to była gra Magia i Miecz, która to doprowadziła mnie do książek Tolkiena, a potem było to spotkanie z plastikowymi figurkami GW na ladzie wystawy księgarni w 1995 roku, które to zaowocowało pozyskaniem Warhammera Questa. Właściwie aż do końca podstawówki grałem głównie w rpgi i domowe modyfikacje Warhammera Questa. Moim pierwszym Bitewniakiem przez duże B był Warzone. Potem długo długo nic, aż w końcu po studiach postanowiłem skompletować armię do Warhammera Fantasy Battle (i pograć przy okazji). Najpierw jedną (orków), potem drugą (Imperium), a potem to już samo się potoczyło i toczy do dziś, gdyż bardzo lubię zbierać i malować różnorodne ludki a przy okazji sobie nimi pograć.
Od kiedy prowadzisz bloga i co skłoniło cię do takiej aktywności w sieci?
Maniex: Bloga założyłem w 2008 roku, ale pierwsze posty zacząłem publikować dopiero pół roku później. Moja aktywność figurkowa w Sieci zaczęła się w okolicach 2002 roku, kiedy dołączyłem do forum na stronie Linia Frontu prowadzonej przez Dziada z Lasu (choć wtedy nazywał się Christof). Za sprawą rzeczonego prowodyra i jego blogaska figurkowego stwierdziłem, że to niegłupia forma automotywacji i uzewnętrzniania swoich malarskich wypocin. Początkowo tworzyłem po 20-30 postów rocznie, potem liczba ta zaczęła rosnąć. W tym roku pewnie przekroczę 400. Liczba publikowanych postów przekłada się niemal liniowo na liczbę odwiedzin, co oczywiście motywuje do tego, żeby coś tutaj wrzucać.

Dlaczego zdecydowałeś się na taką platformę blogową i co uważasz za jej największą zaletę?
Maniex: Miałem już kilka swoich stron w internecie, a przez pewien czas nawet zajmowałem się ich tworzeniem zawodowo. Lata doświadczeń z hostowaniem i maintainowaniem serwisów nauczyły mnie jednego. Lepiej kiedy ktoś robi to za Ciebie. Google póki co wywiązuje się z tej roboty w 100%. Pamiętam wielką panikę kilka lat temu, kiedy UE wprowadziła prawo o cookiesach. Wszyscy biegali jak kot z pęcherzem aby zmodyfikować skrypty na swoich stronach i wyświetlać ten upierdliwy komunikat. Ja przynajmniej na Blogspocie tego uniknąłem, bo Google zadbał, żeby zrobić to za nas. Najważniejszymi zaletami Blogspota są jego darmowość, niezawodność, przejrzystość oraz nieograniczone limity. Za wordpressem nie przepadam, ale to chyba sprawa indywidualna. Jedni wolą japończyki, inni niemieckie auta i tak już ten świat jest skonstruowany.
Jak często sprawdzasz licznik odwiedzin? Czy popularność bloga ma dla ciebie znaczenie, jeśli tak to jak promujesz swój blog w sieci?
Maniex: Co jakiś czas rozglądam się za możliwościami promowania bloga, ale szczerze przyznam, że mam na to bardzo mało czasu. Jeżeli poświęcę go na reklamowanie bloga to nie będę w tym czasie mógł malować ludków. Odwiedziny sprawdzam z reguły raz na tydzień albo dwa.

Śledzisz polską blogosferę? Aktywnie komentujesz prace innych twórców, czy ograniczasz się do biernego podglądania?
Maniex: Robię co mogę aby być na bierząco z publikacjami w naszej blogosferze. Niestety coraz częściej zamiast na rss-a patrzę na swoją ścianę na fejsie i jeżeli coś tam się nie pojawi, to mam szansę to przegapić. Staram się komentować, o ile siedzę w domu przy komputerze. Jeśli przeglądam wpisy na telefonie, ajpadzie albo w pracy (firewalla tam mamy dość upierdliwego) to szanse na zostawienie śladu mojej bytności znacząco maleją.
Swojego bloga prowadzisz od wielu lat, jak oceniasz poziom komentarzy publikowanych przez internautów? Jak zmieniało się to na przestrzeni lat?
Maniex: Nie zauważyłem jakiejś istotnej zmiany w poziomie komentarzy. Regułą zaś jest to, że jedyni komentujący to inni bloggerzy. Komentarze gości pojawiają się bardzo sporadycznie. Co innego na fejsie, ta platforma bardziej sprzyja temu, żeby zobaczyć kilka słów od kogoś, kto w internetach tylko ogląda ludki innych ludzi.
Czy jakiś komentarz szczególnie utkwił ci w pamięci?
Maniex: Chyba nie ma takiego jednego komentarza. Za to zauważyłem ostatnio, że grupa ludzi komentujących Maniexite jest na tyle stała, a ich style pisania na tyle charakterystyczne, że w większości wypadków wiem kto napisał komentarz czytając powiadomienie mailowe z samą jego treścią - bez czytania kto jest jego autorem :-).

Czy masz jakieś ulubione blogi, które regularnie odwiedzasz? Jeśli tak to które?
Maniex: Staram się regularnie odwiedzać wszystkie aktywne blogi na Wrotach.
Jak dużo czasu poświęcasz na hobby? Masz swój warsztat?
Maniex: Staram się poświęcać na hobby minimum 30 minut dziennie. Niestety nie zawsze mi się to udaje, choć czasem udaje mi się poświęcić trochę więcej i nadgonić zaległości. Mam jedno biurko na stałe dedykowane pod warsztat i dzięki temu mogę usiąść nawet na 5 minut i na przykład dokleić roślinność figurkom, nad którymi aktualnie pracuję. Uważam to za coś niezbędnego. Nie raz już słyszałem od znajomych tekst typu - "ach pomalowałbym coś dzisiaj, ale mam tylko 20 minut wolnego i nie opłaca mi się rozkładać z farbkami...". Malując przez tydzień po 30 minut, łącznie uzyskujemy 3.5 godziny. W tym czasie da się zrobić BARDZO DUŻO.
W twoim warsztacie dominują produkty jednej firmy, czy lubisz eksperymentować i wciąż szukasz nowych rozwiązań?
Maniex: Przez bardzo długi czas byłem fanbojem citadelek i właściwie to nadal nim jestem, ale ostatnio otworzyłem się na inne firmy. W moim warsztacie mam produkty takich firm jak Citadel, Pactra, P3, Vallejo, Scale75, Gunze, Tamiya, MiG, AK Interactive, Army Painter... i to nie jest jeszcze moje ostatnie słowo :-) Od pewnego czasu sporo eksperymentuję z różnorodną chemią modelarską. Wszystko, co jest w stanie oszczędzić mi czas malowania przyjmuję bardzo ochoczo.

Jesteś bardziej modelarzem, kolekcjonerem czy graczem?
Maniex: Chciałbym być wszystkim po równo. Jeżeli miałbym podać procenty, to powiedziałbym że jestem w 40% kolekcjonerem, w 40% malarzem i w 20% graczem.
Skąd czerpiesz inspirację? Czy przygotowujesz sobie materiały poglądowe przed malowaniem lub modelowaniem? A może kierujesz się jedynie swoją wyobraźnią?
Maniex: 
To zależy od tego co maluję. Jeśli chodzi o fantasy albo sci-fi, to tutaj staram się albo dobrać zestawienie kolorów, które będzie fajnie wyglądać na danym ludku, albo wzoruję się "oficjalnym" malowaniem. W przypadku gier historycznych tak się nie da i tutaj gromadzę materiały poglądowe czasem nawet przez dobrych kilka dni, albo i tygodni!

Jaką figurkę chciałbyś pomalować jeszcze raz?
Maniex: Jeżeli jakąś figurkę chciałem pomalować jeszcze raz to już to zrobiłem, a jeśli tego nie zrobiłem to znaczy, że taka figurka jest trudno dostępna. Z pewnością chciałbym jeszcze kiedyś pomalować sobie jakiegoś squata albo i dwa :-) Poza tym ostatnio bardzo przyjemnie maluje mi się wszelkiej maści pojazdy.
Jakiej figurki nie chciałbyś pomalować ponownie?
Maniex: Ostatnio, to znaczy od ponad roku zupełnie nie mogę się zmusić do malowania zielonoskórych. Nie żebym ich nie lubił, wręcz przeciwnie, jakoś nie mogę znaleźć weny do malowania orków i gobasów.
W twojej kolekcji znajduje się sporo modeli, wyprodukowała je jedna firma czy pochodzą z różnych źródeł? Czym kierujesz się podczas wyboru figurki? Produkty której firmy polecasz?
Maniex: Kupuję głównie to, co mam ochotę pomalować i czym mam szansę kiedyś zagrać. To są główne kryteria. W mojej kolekcji mam modele do obu Warhammerów i Age of Sigmar, do LoTRa, do Warmachiny, Infinity, Bolt Action, Warzone (1 i 2 edycja), MERCS, SAGA, Frostgrave, a także pojedyncze ludki Reapera i innych niszowych firm. Zasadniczo łączy je jeden wspólny czynnik - skala 28mm (no, ewentualnie 25mm, lub 32mm ;-) ).

Gdzie najczęściej kupujesz modele i akcesoria modelarskie? Masz swój ulubiony sklep internetowy lub portal aukcyjny?
Maniex: Staram się kupować ile mogę w sklepach stacjonarnych. We Wrocławiu jest to bitewniakowo-planszowa Planszóweczka oraz typowo modelarski M-Zone. Poza tym zdarza mi się od czasu do czasu kupić coś w jednym z polskich sklepów internetowych lub allegro. W przypadku zakupów w sieci kieruję się głównie dostępnością (nie lubię długo czekać) i ceną.
Jakie jest twoje ulubione uniwersum/system?
Maniex: Bardzo lubię uniwersum Warhammera Fantasy, Warhammera 40k, staram się też powoli przekonać do uniwersum Age of Sigmar. Kiedyś byłem ogromny fanem uniwersum Warzone, ale trochę mi to już przeszło. Obecnie najbardziej skupiony jestem na realiach 2 Wojny Światowej.

Figurka, którą najchętniej dodałbyś do swojej kolekcji, ale którą ciężko zdobyć?
Maniex: Mam taką listę "must have", z której od wielu lat wykreślam kolejne pozycje. Początkowo było na niej jakoś ze 20 modeli. Obecnie pozostał na niej ten ostatni - Imperial Noble do Warhammera Questa.
W jaką grę chciałbyś zagrać ponownie, ale z różnych powodów nie możesz?
Maniex: Staram się mieć ludki do każdej gry w którą chciałbym potencjalnie zagrać. Jeżeli nie mogę zagrać, to ogranicznikiem jest tutaj czas oraz dostępność moich współgraczy.
W jaką grę nie chciałbyś zagrać ponownie?
Maniex: Nie chciałbym ponownie zagrać w 8 edycję WFB ani w jej rozwinięcie pod postacią T9E.

Jak twoi najbliżsi reagują na hobby?
Maniex: Żona najbardziej marudzi na bałagan w domu, oraz wylewające się z każdego kąta figurki. Reszta rodziny patrzy na to z mieszanką politowania i niedowierzania. Córka lubi ze mną malować i ewentualnie urywać główki ludkom - będą z niej ludzie.
Uczestniczysz w wydarzeniach związanych z grami bitewnym? Turnieje, konwenty? Jeśli tak, to jakie wydarzenie polecasz/wspominasz najlepiej?
Maniex: Nie jestem specjalnie zwierzęciem turniejowym. Ostatnio robiłem pokazy Bolt Action na Polconie we Wrocławiu, brałem udział w Kampanii Age of Sigmar w Planszóweczce, oraz biorę udział w cyklicznych graniach w Bolta w Planszóweczce. Byłem też na ostatnim turnieju Warheim FS w Katowicach, który gorąco wszystkim polecam.

Jakie masz plany malarskie na najbliższą przyszłość?
Maniex: Obecnie na moim stole rozpocząłem pracę nad niemieckimi pionierami z Westerplatte, oraz 82 dywizją powietrznodesantową na operację Market Garden. Potem mam w planach mały oddział Kriegsmarine i zacząć Polaków z września 39. Chciałbym też w końcu powrócić do moich Khoników do AoS. Mam też kilku zimowych niemców do domalowania. No i może wznowię malowanie ludków z Silver Tower. Na pewno nie mam zamiaru się nudzić.
Gdzie widzisz siebie hobbystycznie za 5 lat?
Maniex: Dokładnie w tym samym miejscu, tylko z większą liczbą pomalowanych figurek. Za to za 30 lat chciałbym siebie widzieć na emeryturze, w wielkim garażu przeznaczonym na hobby z wieloma stołami do gry, regałami na armie, rozgrywającego epickie bitwy trwające po kilka dni.

Gdybyś miał taką możliwość - jaką książkę lub film chciałbyś zobaczyć w wydaniu figurkowym?
Maniex: Bez dwóch zdań byłaby to Diuna.

26 września w internetowym wydaniu gazety wrocławskiej ukazał się artykuł "Festung Breslau na planszy? Stocz bitwę o Wrocław" - czy mógłbyś opowiedzieć czytelnikom wywiadu więcej o makiecie i powodach z jakich powstała?
Maniex: Powód był prosty - zróbmy sobie fajny stół do gry. Skoro spotykamy się regularnie na graniu, to może byśmy wspólnym wysiłkiem zbudowali coś fajnego, żeby nie przesuwać ludków po średnio wyglądajacym stole. Skoro decyzja zapadła, pozostało wybranie scenerii. Jako, że wszyscy mieszkamy we Wrocławiu wybór był prosty. Pozostało zadecydować w jakim miejscu Wrocławia umieścić nasze pole bitwy. Stwierdziliśmy, że okolice mostu grunwaldzkiego to chyba najbardziej rozpoznawalna okolica. Dla mnie też z tego względu, że studiowałem na Politechnice Wrocławskiej i przy Moście znajdował się mój przystanek tramwajowy. Znam tę okolicę jak własną kieszeń - tym bardziej przyjemna była próba rekonstrukcji tych terenów w formie w jakiej występowały w roku 1945. Tak więc mozolnie i dość powoli zabraliśmy się do roboty. Całość trwała dobre kilka miesięcy, ale gdybyśmy się zebrali raz a dobrze, pewnie udałoby się to zrobić w 2-3 tygodnie. Stół oprócz tego, że do grania, będzie służył również do demonstracji gry Bolt Action w trakcie różnych imprez. Póki co pojawił się już na Polconie i przy okazji seansu filmu o Festung Breslau w Kinie Nowe Horyzonty. I to nie jest nasze ostatnie słowo!

Jak często grasz w gry bitewne? Grasz w domu czy w klubie/sklepie? Opowiedz więcej o miejscu w którym grasz?
Maniex: Zazwyczaj gram w jednym z trzech możliwych miejsc. U siebie w domu, w Planszóweczce lub u Potsiata.
Maniexite jest jednym z najczęściej aktualizowanych blogów, jak to robisz? W jaki sposób organizujesz swój czas poświecony na hobby?
Maniex: Odpowiedzią jest oczywiście speedpainting. Jedni lubią dziergać jeden model tygodniami a potem wstawić go na bloga z wielkim hukiem. Ja dawno temu postawiłem sobie za cel nadrzędny uporanie się ze swoim "backlogiem" figurkowym, czyli popularnie zwaną kupką wstydu. Do tego celu musiałem zaprzęgnąć wszystkie możliwe środki. Blog jest tu tak zwanym pejczykiem czy też motywatorem. Pozwala mi utrzymać to uśrednione tempo jednego ludka dziennie. W praktyce maluję na przykład 20 ludków w ciągu tygodnia. To mi daje chwilę oddechu i dzięki temu mam kolejkę postów do publikacji, zazwyczaj na tyle długą, że nie mam noża na gardle i kilka (albo i kilkanaście) dni bez malowania nie stanowi problemu.
W malowaniu oczywiście uskuteczniam speedpainting tam gdzie się da i na ile się da. Staram się przy tym, żeby wynik końcowy był zadowalający. Czasem przy okazji uda się coś pomalować tak, że zasłuży na kilka ochów i achów, ale zdecydowanie nie jest to moim priorytetem. Nic tak nie cieszy mnie jak skończony, pomalowany oddział, który świetnie prezentuje się w gablotce i na stole do gry.

Malujesz modele w bardzo szybkim tempie, zdradzisz swój przepis na speedpainting?
Maniex: Pierwsza zasada. Jeśli mogę coś pomalować bardzo dobrze w 3 godziny lub dobrze w godzinę - wybiorę to drugie. Eksperymentuję przy tym z technikami na zasadzie kompozycji muzyki punkowej. Im prościej tym lepiej, albo wręcz - jak dużo można zabrać aby osiągnąć doskonałość. Sztuką jest przy tym zrobić to tak, aby pomalowany w ten sposób ludek nie sprawiał wrażenie niedokończonego. Nic tak nie cieszy mnie, jak przetestowanie techniki, dzięki której efekt końcowy jest taki sam jak wcześniej, a czas spędzony przy malowaniu spadł o połowę.
Sporo pomogła mi też inwestycja w aerograf. Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie obecnie malowania niczego samym pędzlem. Dzięki temu cudownemu wynalazkowi czasem jestem w stanie pomalować cały oddział (10 albo i 20) ludków w 2 wieczory. Czasem, bo nie każdy rodzaj figurki da się zrobić fajnie na szybko. Przy niektórych nie jestem w stanie uniknąć dziubdzianinki. Złotym środkiem jest przeplatanie tego typu projektów. Czas oszczędzony na jednym można zainwestować w kolejny.
A co poza bitewniakami? Masz jakieś inne hobby, któremu poświęcasz wolny czas?
Maniex: Dawno temu za górami i lasami byłem muzykiem rockowym i grałem na gitarze elektrycznej i basie, a nawet śpiewałem. Trwało to dobrych kilka lat. Przewinąłem się przez różnorodne granie - od klasyki w szkole muzycznej, poprzez chór kościelny aż do muzyki rockowej i metalowej. Niestety dawne to dzieje i ostatnimi laty młodzieńczy zapał do muzykowania oklapł. Pozostało trochę nagranych przeze mnie coverów na Youtubie. Można jest znaleźć na moim kanale.
Swego czasu próbowałem się też zabrać za ASG. Zakupiliśmy nawet z Koyothem trochę szpeju, ale skończyło się tylko na kilku wyprawach na... paintballa.
Kiedyś próbowałem też stworzyć najlepszą grę komputerową świata. A nawet kilka. Parę dobrych lat naparzania w klawiaturę skończyło się tym, że koniec końców zająłem się zawodowo programowaniem dla biznesu, jednak miłość do gamedevu pozostała gdzieś tam z tyłu głowy. Szczególnie do takiego "indie"..
I pytanie od publiczności: Niektórzy czytelnicy ciekawi są losów modelu knight erranta, który w pewnym momencie zdradził Panią z Jeziora i został Rycerzem Chaosu. Możesz nam opowiedzieć o tym modelu i jego dalszych losach? Masz może jego zdjęcie?
Maniex: Historia bretońskiego erranta sięga czasów głębokiej podstawówki. Pamiętam, że odwiedzałem wtedy siostrę w Warszawie. Na ulicy Brazylijskiej na Saskiej Kępie była taka mała księgarnia, która sprzedawała też ludki. Wpadł mi tam w oko mały blister z errantem. O ile mnie pamięć nie myli był to mój pierwszy konny figurek. Jako, że nie miałem lepszego pomysłu na jego zagospodarowanie pomazgałem go mrocznymi odcieniami mrocznych farb i zadeklarowałem go jako kultystę zła. Figurek zalegał w zakamarkach bits boxa bardzo długo, do czasu aż go postanowiłem wcielić w szeregi nowo formującej się jednostki konnej Imperium. Dostał trąbkę i na stałe zagościł w regimencie Knightly Orders.

Gdybyś mógł zadać pytanie bohaterowi następnego wywiadu, to o co byś zapytał?
Maniex: Gdybyś musiał wybierać, to którym z Pokemonów chciałbyś być.
I który z wyWrotowców powinien być bohaterem następnego wywiadu?
Maniex: Koyoth z bloga Shadow Grey.
A może chcesz napisać jeszcze coś od siebie?
Maniex: Chciałbym powiedzieć tylko jedno. Malujcie swoje ludki! No i publikujcie je w internecie.
Dziękuję za wywiad.

Zakończenie...

...czyli do następnego razu.

...a szanownemu państwu-draństwu dziękujemy za lekturę.

Jeśli podoba się Wam ten cykl dajcie znać w komentarzach oraz udostępnijcie wpis na portalach społecznościowych.

Ach, zapomniałbym! Który z wyWrotowców zgodnie z życzeniem szanownego państwa-draństwa miałby być bohaterem kolejnego wywiadu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz