poniedziałek, 28 listopada 2016

Między Młotem a Kowadłem... - Potsiat z Gangs of Mordheim!

Dzień dobry!

Szanowne państwo-draństwo pozwoli, że w imieniu swoim, czyli QC, oraz Maniexa przedstawię wam kolejny wywiad przeprowadzony w ramach cyklu Między Młotem, a Kowadłem!


Listę wszystkich opublikowanych do tej pory wywiadów znajdziecie na blogu DansE MacabrE w zakładce MMaK.

Założeniem serii jest przeprowadzenie wywiadów z blogerami skupionymi wokół założonego przez FireAnta serwisu Wrota - polska sieć blogów bitewnych.


Bohaterem dzisiejszego odcinka jest Potsiat, który od stycznia 2015 roku prowadzi blog Gangs of Mordheim.


Kwestionariusz osobowy...

...osoby rozpytywanej.

Wywiad zaczniemy od szybkiego kwestionariusza osobowego:


Nim przejdziemy do wywiadu drodzy czytelnicy zechcą włączyć sobie wybrany przez Potsiata teledysk.

Wywiad...

...czyli między młotem a kowadłem.


Czy pamiętasz swoje pierwsze spotkanie z grami bitewnymi? Jak zaczęła się Twoja przygoda z figurkami? W którym to było roku?
Potsiat: Mniej więcej. Brat przywlókł do domu tę zarazę od kolegi ze szkoły. To mógł być 1999. Na pierwszy ogień poszli plastikowi bretońscy łucznicy. Dla uczczenia ich zapaćkanych olejnymi humbrolami twarzy, mówiliśmy na nich 'patelnioki'.
Od kiedy prowadzisz bloga i co skłoniło cię do takiej aktywności w sieci?
Potsiat: Niby od początku 2015 r., kiedy wymyśliło mi się, że 'nowy blog na nowy rok'. Tak naprawdę - z sensowną regularnością, comiesięcznym uczestnictwem w FKB i realizacją założeń o automotywującej funkcji bloga - od grudnia 2015. Zdecydowałem się, bo figurkowi koledzy mieli i sobie chwalili. :)
Dlaczego zdecydowałeś się na taką platformę blogową i co uważasz za jej największą zaletę?
Potsiat: Jako aktywnemu użytkownikowi wielu spośród narzędzi Google'a, Blogspot wydał się naturalnym wyborem (tam też blogi mieli wzmiankowani koledzy ;). Jest darmowy i prosty w obsłudze. Dla mnie - w sam raz!.
Jak często sprawdzasz licznik odwiedzin? Czy popularność bloga ma dla ciebie znaczenie, jeśli tak to jak promujesz swój blog w sieci?
Potsiat: Im bardziej podoba mi się figurka którą wrzuciłem, tym częściej ;) Do niedawna obchodziły mnie tylko komentarze. Niezmiernie mi miło, kiedy ktoś zechce skreślić te parę słów. Jednak od kiedy liczba odwiedzin zaczęła dość regularnie rosnąć, słupki też stały się powodem do radości. Zaglądam i się cieszę. W ramach promocji bloga, posty wrzucam na związane z nimi tematycznie grupy na Facebooku. Ludzie klikajo.
Śledzisz polską blogosferę? Aktywnie komentujesz prace innych twórców, czy ograniczasz się do biernego podglądania?
Potsiat: Śledzę. Podziwiam hardkorowców z wynikami na poziomie 365+/365. Kibicuję powrotom tych, którym zdarzają się dłuższe przerwy. Staram się konstruktywnie komentować malarskie wpisy, gdy tylko mam wolną chwilę. Mam tylko kłopot z Disqusem. Jakoś dziwnie mnie odstrasza i utrudnia zostawienie śladu na podpiętych doń blogach. Nie do końca rozumiem dlaczego.
Swojego bloga prowadzisz od niemal dwóch lat, jak oceniasz poziom komentarzy publikowanych przez internautów? Jak zmieniało się to na przestrzeni lat?
Potsiat: Od zarania nie spotykam się z niczym prócz zainteresowania i życzliwości. Komentują przede wszystkim współblogerzy. Mam wrażenie, że wszyscy zinternalizowali zasadę 'nie czyń drugiemu, co Tobie niemiłe'. Aż dziw, że w polskim Internecie mieście się tyle dobrych emocji. :D
Czy jakiś komentarz szczególnie utkwił ci w pamięci?
Potsiat: Duże wrażenie zrobiły na mnie pierwsze słowa wszędobylskiego Phila. Zawziąłem się i od ich czasu piszę też po angielsku. :) Zapamiętałem też dyskusję na temat źródeł PVC i jego fizycznych właściwości, zapoczątkowaną przez badjaqa pod wpisem na temat Grobowca w stylu Garden of Morr. Zrobiło się z tego 11 komentarzy. ;)
Czy masz jakieś ulubione blogi, które regularnie odwiedzasz? Jeśli tak to które?
Potsiat: Jako że codziennie jest tam coś nowego, każdego dnia zaglądam do szanownych pytajników - na DansE MacabrE i Maniexite. (Jak na złość obaj macie Disqusa.) Na bieżąco jestem również ze wszystkimi, których mam w obserwowanych. Staram się regularnie dodawać do tej listy kolejnych wyWrotowcówOstatnio, przy okazji szukania tutoriala, odkryłem Gardens of Hecate. Piękna rzecz. Zamierzam odwiedzać.
Jak dużo czasu poświęcasz na hobby? Masz swój warsztat?
Potsiat: Tu objawia się motywująca funkcja bloga - na hobby poświęcam ilość czasu konieczną, by co tydzień wrzucić coś nowego. :D Jak się trafi wolny weekend, maluję na zapas. Mam przenośny warsztacik z Hobby Zone. Chwalę sobie, bo jak dłużej nie używam, wrzucam na szafę i nie straszy.
W twoim warsztacie dominują produkty jednej firmy, czy lubisz eksperymentować i wciąż szukasz nowych rozwiązań?
Potsiat: Jestem bardzo GW-centryczny. Maluję prawie wyłącznie cytadelkami. Ostatnio jednak Maniex skutecznie zareklamował mi weatheringujące zabawki od MIG-a. Mam więc w odwodzie ichnie pigmenty, Slimy Grime i Light Rust.
Jesteś bardziej modelarzem, kolekcjonerem czy graczem?
Potsiat: Na pierwszym miejscu modelarzem, na drugim kolekcjonerem, na trzecim graczem. Najwięcej radości sprawia mi wymyślenie koncepcji bandy albo figurki i jej skuteczna realizacja.
Skąd czerpiesz inspirację? Czy przygotowujesz sobie materiały poglądowe przed malowaniem lub modelowaniem? A może kierujesz się jedynie swoją wyobraźnią?
Potsiat: Przyglądam się zazwyczaj sugerowanemu schematowi kolorystycznemu i weryfikuję go pod kątem swojej wrażliwości. Często szukam też sugestii we fluffie. Na tej bazie dobieram barwy, które - z jednej strony - mają sens z punktu widzenia danego uniwersum, a z drugiej - dobrze się komponują. Ważny dla mojego malowniczego rozwoju był tekst znaleziony przed laty na Cool Mini or Not.
Jaką figurkę chciałbyś pomalować jeszcze raz?
Potsiat: Uwielbiam kamienne trolle z 4/5 edycji WHFB. Mógłbym malować w kółko, łuska po łusce. :P
Jakiej figurki nie chciałbyś pomalować ponownie?
Potsiat: Nie cierpię figurek z badziewnej żywicy.
W twojej kolekcji znajduje się sporo modeli, wyprodukowała je jedna firma czy pochodzą z różnych źródeł? Czym kierujesz się podczas wyboru figurki? Produkty której firmy polecasz?
Potsiat: Bardzo rzadko sięgam po figurki spoza oferty GW. Kupuję te, które chciałbym pomalować :D Miło, żeby dało się nimi zagrać w coś mordheimopodobengo. Nie jest to jednak warunek konieczny.
Gdzie najczęściej kupujesz modele i akcesoria modelarskie? Masz swój ulubiony sklep internetowy lub portal aukcyjny?
Potsiat: Najbardziej ciągnie mnie do olschoolowych modeli. Nie mam w związku z tym zbyt wielu możliwości i najczęściej kupuję figurki na allegro. Uwielbiam robić interesy z PMTW. Ma szeroką ofertę staroci, bardzo przyzwoite ceny i dużo zrozumienia dla potrzeb kolekcjonera. Polecam. Farbki kupuję we wrocławskich sklepach stacjonarnych - gdzie akurat mam po drodze. Po bardziej zaawansowane chemikalia zachodzę do M-Zone, a po akcesoria do budowy makiet do sklepu plastycznego, składnicy harcerskiej albo Castoramy.
Jakie jest twoje ulubione uniwersum/system?
Potsiat: Stary Świat i Mordheim!
Co najbardziej podoba ci się w uniwersum Warhammer Fantasy?
Potsiat: Mrok. Moją percepcję Starego Świata ukształtowały Gotreki, Drachenfels i Śmiech mrocznych bogów. Składają się na nią: wszechobecny, paranoiczny lęk przed mutacjami, krwawe rytuały odprawiane w sielankowych siołach i inne przekraczające pojęcie potworności. Skazane na zagładę uniwersum nie tylko daje możliwości wykreowania postaci dużo ciekawszych niż rycerze w lśniących zbrojach, ale trafniej niż epicko-heroiczne systemy, w których każdy zbawia świat, oddaje ludzkie lęki i niepokoje. W Mordheim udało się doprowadzić ten stan rzeczy do ekstremum. Szaleni prorocy, atmosfera gęsta jak u Lovecrafta, chciwość i zdrada. Znakomicie to wszystko wymyślone. :)
Figurka, którą najchętniej dodałbyś do swojej kolekcji, ale którą ciężko zdobyć?
Potsiat: Lista jest długa. Niech wymienię kilku: Berta Bestraufrung, Nicodemus, Luthor the Hunchback, Gubbinz the Goblin Jester. Warto marzyć!.
W jaką grę chciałbyś zagrać ponownie, ale z różnych powodów nie możesz?
Potsiat: Psychodeliczno-oniryczne RPG 'Racuchy Pameli'.
Intrygujący tytuł, powiesz coś więcej o 'Racuchach Pameli'? ;)
Potsiat: 'Racuchy Pameli' były spontanicznym fenomenem o cechach zbliżonych do sesji RPG. Po trudach LARPa na zamku w Bolkowie, wraz z kolegami daliśmy się porwać strumieniowi świadomości, w którym mistrzowanie przyjęło formę sztafety, zasad nie było żadnych, a kreowane przygody w najlepszym razie przypominały to, co dzieje się na Magical Mystery Tour. Kolejni gracze usypiali, aż ostatni spłynął pod stół o świcie. Nigdy wcześniej i nigdy później nie 'grałem' w nic podobnego. :)
W jaką grę nie chciałbyś zagrać ponownie?
Potsiat: WyrdWars. Na papierze zapowiadało się doskonale, a w praktyce nie miało sensu.
Jak twoi najbliżsi reagują na hobby?
Potsiat: Poprawnie - wyrażają życzliwe zainteresowanie, kiedy podtykam pod nos najnowsze dzieła. :D
Uczestniczysz w wydarzeniach związanych z grami bitewnym? Turnieje, konwenty? Jeśli tak, to jakie wydarzenie polecasz/wspominasz najlepiej?
Potsiat: Graczem jestem niedzielnym i turniejowy blichtr mnie nieszczególnie pociąga. Jako przyjemne spotkanie towarzyskie serdecznie polecam szeroko promowane na DansE MacabrE warheimowe spędy w Innym Wymiarze. :) (Na razie załapałem się tylko raz, ale było ekstra. Chociaż dalej z zasad jestem noga, już się cieszę na następną edycję.).

Jakie masz plany malarskie na najbliższą przyszłość?
Potsiat: Chcę skończyć malować figurki do Silver Towera. Jeśli utrzymam dotychczasowe tempo, zejdzie mi ze dwa lata. :D
Gdzie widzisz siebie hobbystycznie za 5 lat?
Potsiat: Mam nadzieję utrzymać regularne, cotygodniowe wpisy na blogu, poznać nowe, fajne zabawki usprawniające pracę oraz skończyć-skończyć pracę nad kilkoma bandami do Mordheim (W jakimś stopniu - choćby koncepcyjnym lub zbierackim - napocząłem: Carnival of Chaos, Dwarf Treasure Hunters, Orcs and Goblins, the Possessed, Sisters of Sigmar, the Undead, Witch Hunters). W miarę skończeni są Skaveni.
Gdybyś miał taką możliwość - jaką książkę lub film chciałbyś zobaczyć w wydaniu figurkowym?
Potsiat: Demony z "Malowanego Człowieka" mogłyby dawać radę.
Koyoth z shadow grey przygotował dla Ciebie pytanie: Gdyby było możliwe wysłanie w przeszłość maleńkiego sterowanego drona z opcją prowadzenia transmisji telewizyjnej z przeszłości do teraźniejszości, to gdzie i kiedy byś go wysłał?
Potsiat: Wiadomo: w czasy regularnych potyczek w Mieście Potępionych z Koyothem, Bodzjem i EvilTutorem. Byliśmy piękni, młodzi i rozentuzjazmowani, a do wtóru przygrywał nam Jaskier - bard i poeta (przez niektóre dziewczęta zwany niezrównanym).
Gdybyś mógł zadać pytanie bohaterowi następnego wywiadu, to o co byś zapytał?
Potsiat: Czy malując modele do Malifaux używasz innych technik niż w przypadku Warhammera? Jeśli tak, na czym polegają różnice. 
Jeśli odpowiedź na powyższe pytanie jest negatywna, to: Figurki do której z obmalowanych przez Ciebie planszówek były najfajniejsze? / Które malowało Ci się najlepiej?
I który z wyWrotowców powinien być bohaterem następnego wywiadu?
PotsiatAnolecrab z Krypty Królów.
A może chcesz napisać jeszcze coś od siebie?
Potsiat: Dzięki za wywiad! :) Pozdrawiam wszystkich wyWrotowców i dziękuję tym, którzy zaglądają na Gangs of Mordheim :).
Dziękujemy za wywiad. Życzymy Ci wielu kolejnych sukcesów, udanych projektów i wszystkiego tego czego potrzebujesz!

Zakończenie...

...czyli do następnego razu.

...a szanownemu państwu-draństwu dziękujemy za lekturę.

Jeśli podoba się Wam ten cykl dajcie znać w komentarzach oraz udostępnijcie wpis na portalach społecznościowych.

Ach, zapomniałbym! Który z wyWrotowców zgodnie z życzeniem szanownego państwa-draństwa miałby być bohaterem kolejnego wywiadu?

czwartek, 10 listopada 2016

Kości, kostki, kosteczki... Część piąta

Dziś, po długiej przerwie, kolejny odcinek cyklu kostkologicznego. Mowa będzie o trzech prawa, w tym o dwóch nieprawdziwych.

Odkąd możliwości losowania, jaką dają kości, czy choćby rzut monetą, zaczęły być wykorzystywane w hazardzie, a także odkąd zaczęli się tym tematem zajmować różni poważni i uczeni ludzie, narosły wokół różne prawa i reguły. Ich celem było wyjaśnienie zjawisk, których tyczą, ale, niestety, zdarza się, że tylko niepotrzebnie je zaciemniają. Dzisiaj napiszę o trzech takich prawach, z których jedno jest prawdziwe, a dwa - nie do końca:)




Te nieprawdziwe prawa, to prawo serii i prawo zmiany. Już na wstępie wypada powiedzieć, że te dwie reguły wzajemnie się wykluczają - jedno sugeruje, że wyniki losowania "lubią" się powtarzać, drugie, przeciwnie, że wyniki losowania mają skłonność do zmieniania się.
Oba "prawa" odzwierciedlają, na przykład, tzw. dobrą passę. Wyobraźmy sobie hazardzistę obstawiającego wynik w jakiejś grze, niech będzie, że losowej. Gra, gra i gra. Udaje mu się wygrać raz, drugi i trzeci, nabiera przekonania o tym, że ma szczęście. Niektórzy z tych, co to widzą zaczynają obstawiać tak, jak szczęściarz! Aż do spektakularnej katastrofy. Albo odwrotnie - prawo zmiany jest odbiciem przekonania, że skoro wyrzuciliśmy już na kostce krytyczny sukces, to dla równowagi zaraz pewnie wypadnie nam porażka...

Obie domniemane prawidłowości wynikają bardziej z chęci usystematyzowania rzeczywistości, której często uporządkować się nie da, niż z czego innego. Z punktu widzenia prawdopodobieństwa należy powiedzieć, że nieważne, ile wykonujemy losowań, powiedzmy, że rzutów kością, każde z nich jest niezależne od pozostałych. Wyrzucając dwudziestkę na k20 nijak nie wpływamy na wynik kolejnych rzutów. No chyba, że kość jest trefna i wyrzucenie dwudziestki łączy się z jakąś nieuczciwą ingerencją. Wyrzucenie na k100 trzech 00 z rzędu jest tak samo prawdopodobne, jak wyrzucenie trzy razy z rzędu 37 i tak samo prawdopodobne, jak wyrzucenie układu, powiedzmy, kolejno: 14, 83, 55 (P=0,0001%).
Gwoli uzupełnienia: znalazłem ciekawy artykuł dotyczący prawa serii (link) - jak widać rzeczone prawo, chociaż nieprawdziwe, jest na tyle poważnym zagadnieniem, że nawet poważni profesorowie z poważnych uczelni się nim zajmują, a jednocześnie na tyle niepoważnym, że inni poważni uczeni mają im za złe, że się biorą za niepoważne kwestie. Ach, ten świat nauki :D


Prawem, o którym chciałem napisać kilka słów, a które, dla odmiany, działa, jest Prawo Wielkich Liczb.Właściwie to więcej niż jedno prawo, bo formułowano je na różne sposoby, ale chodzi w zasadzie o jedną konkretną właściwość rzeczywistości: otóż istnieje związek między liczbą wykonywanych doświadczeń, na przykład losowań, i prawdopodobieństwem otrzymania zadanego możliwego wyniku.
Gdzieś na początku XVIII wieku szwajcarski uczony nazwiskiem Bernoulli sformułował zasadę, że przy dużej liczbie prób częstość występowania danego zdarzenia losowego będzie odpowiednio bliska prawdopodobieństwu jego wystąpienia. Przy nieskończenie wielu próbach jedno powinno być równe drugiemu. Co to oznacza w praktyce, a w szczególności, co to oznacza dla graczy? Najprościej chyba rzec, że im większą liczbą kostek rzucamy, tym mniejsza przypadkowość, co przekłada się choćby na większe możliwości przewidzenia wyniku danej akcji. Im więcej losowań, tym mniejsza szansa na "szczęście" czy "pecha" w rzutach. Jeszcze inaczej: Prawo Wielkich Liczb mówi nam, że nieskończoność polega, między innymi, na tym, że teoria zgadza się tam z praktyką ;)

Następnym razem - próba potwierdzenia Prawa Wielkich Liczb metodą wykonania wielkiej liczby rzutów kością!

Tradycyjnie, bibliografia:
1. Wikipedia (Prawo Wielkich Liczb)
2. M. Zakrzewski, T. Żak: Kombinatoryka, prawdopodobieństwo i zdrowy rozsądek
3. Hugo Steinhaus: Orzeł czy reszka?
4. T. Downarowicz: Artykuł "Dlaczego nieszczęścia chodzą parami"

poniedziałek, 7 listopada 2016

Między Młotem a Kowadłem... - Koyoth z shadow grey!

Dzień dobry!

Szanowne państwo-draństwo pozwoli, że w imieniu swoim, czyli QC, oraz Maniexa przedstawię wam kolejny wywiad przeprowadzony w ramach cyklu Między Młotem, a Kowadłem!


Listę opublikowanych do tej pory wywiadów znajdziecie TUTAJ.

Założeniem serii jest przeprowadzenie wywiadów z blogerami skupionymi wokół założonego przez FireAnta serwisu Wrota - polska sieć blogów bitewnych.


Bohaterem kolejnego odcinka jest Koyoth, który od grudnia 2010 roku prowadzi blog shadow grey.


Kwestionariusz osobowy...

...osoby rozpytywanej.

Wywiad zaczniemy od szybkiego kwestionariusza osobowego:


Nim przejdziemy do wywiadu drodzy czytelnicy zechcą włączyć sobie wybrany przez Koyotha teledysk:

Wywiad...

...czyli między młotem a kowadłem.




Czy pamiętasz swoje pierwsze spotkanie z grami bitewnymi? Jak zaczęła się Twoja przygoda z figurkami? W którym to było roku?
Koyoth: To był rok 1998. Skończyłem podstawówkę i dostałem się do liceum. Traf chciał, że do tej samej klasy trafił niejaki Maniex - naonczas szczęśliwy posiadacz Warhammera Questa i niewielkiej ilości figurek różnych. I zaraziłem się tym - figurki mnie urzekły. Z początku szczególnie podobała mi się Bretonnia - moje pierwsze własne ludki to były dwa piątoedycyjne boxy plastików - Knights of the Realm i łucznicy. Pierwsze próby malowania były ciężkie - używałem olejnych humbroli i najtańszych pędzelków, a sumaryczna grubość warstw farby oscylowała niekiedy gdzieś w okolicach milimetra (te pierwsze potworki ze względu na płaskie twarze ochrzciliśmy mianem "patelniaków", bo wyglądały, jakby im ktoś solidnie przyfasolił patelnią). Potem, w miarę zdobywania doświadczenia, stopniowo zmniejszałem grubość farby, ale co dobrych figurek napsułem, to moje. Czas mijał, Bretkę porzuciłem na rzecz Krasnoludów i już przy nich pozostałem - wprawdzie ostatnio maluję Chaos, ale to tylko taki urlop od brodaczy :) Sporo grałem w Mordheim. Przez jakiś czas dowodziłem Bauhausem w Warzone 2 ed. Do mojej kolekcji trafiło także sporo figurek z zupełnie różnych frakcji i systemów. Jednak przede wszystkim zbierałem i malowałem WFB. I tak mi do dziś zostało.
Od kiedy prowadzisz bloga i co skłoniło cię do takiej aktywności w sieci?
Koyoth: Bloga założyłem pod koniec 2010 roku. Mniej-więcej wtedy stwierdziłem, że kilka figurek udało mi się na tyle, że mogę się nimi pochwalić - należał do nich Heinrich Kemmler, pierwsza figurka, jaką zaprezentowałem na shadow grey. Przez następne kilka lat publikowałem bardzo sporadycznie, bo i malowałem strasznie mało. Dopiero na początku 2015 wróciłem na dobre do malowania, co, jak sądzę, znajduje odbicie w częstotliwości pojawiania się nowych wpisów.
Dlaczego zdecydowałeś się na taką platformę blogową i co uważasz za jej największą zaletę?
Koyoth: Od lat korzystam z różnych produktów Google'a, więc założenie bloga na Bloggerze przyszło mi raczej naturalnie, ot, tak, samo z siebie. Największe zalety tej platformy to, w mojej opinii, bardzo prosta obsługa, stabilność serwerów i darmowość usługi. Jasne, są na rynku produkty znacznie bardziej zaawansowane, o dużo większych możliwościach, jednak na potrzeby prostego bloga Blogger wystarcza aż nadto.

Skąd pomysł na nazwę twojego bloga?
Koyoth: Do ostatniej chwili nie miałem dobrego pomysłu na nazwę - dopiero majstrując przy schemacie kolorystycznym wpadłem na to, żeby bloga ochrzcić "shadow grey", na cześć jednego z moich ulubionych kolorów farb Citadel (ach, stara paleta!)... I to był raczej dobry plan. Szczególnie, gdy dodam, że kontrkandydatem nazwy "shadow grey" była "Grota Kojota" :P .
Jak często sprawdzasz licznik odwiedzin? Czy popularność bloga ma dla ciebie znaczenie, jeśli tak to jak promujesz swój blog w sieci?
Koyoth: Są dni, w które licznika nie sprawdzam w ogóle, ale są i takie, gdy z uporem maniaka odświeżam i odświeżam co chwilę, i frustruję się, że tak wolno to idzie;) Śledząc statystyki bloga często jestem w najwyższym stopniu zdumiony - niejednokrotnie materiał, który w mojej prywatnej opinii ma wszelkie cechy absolutnego hitu przechodzi całkowicie bez echa. Równie często zdarza się, że "taki zwykły, standardowy" wpis generuje prawdziwą lawinę odwiedzin. A czasem jednak udaje mi się trafić - moja prognoza co do "dobrego posta" się sprawdza i wtedy naprawdę się cieszę. Bardziej od liczby wyświetleń strony cenię sobie komentarze - czytam jakiś komentarz, nawet krótki i zdawkowy, i mam przeświadczenie, że żywy człowiek przynajmniej rzucił okiem na to, nad czym pracowałem i docenił to na tyle, by zostawić napis "tu byłem". I na każdy jeden komentarz staram się odpisać - mam takie jakieś poczucie, że tak wypada. Tak w ogóle, to nie raz mam wrażenie, że licznikiem odwiedzin kręcą w niewiadomych celach boty zza wschodniej granicy... Ale komentarze - to co innego. Co do promowania bloga, to właśnie ledwo co założyłem sobie fanpejczyk na facebooku. Jest jeszcze w powijakach, ale postaram się rozwijać go na bieżąco. Z innych mediów społecznościowych raczej nie korzystam, ale kto wie, co przyniesie przyszłość.
Śledzisz polską blogosferę? Aktywnie komentujesz prace innych twórców, czy ograniczasz się do biernego podglądania?
Koyoth: Na swojej liście mam prawie 50 blogów, które na bieżąco śledzę. Jeśli tylko mogę, staram się zostawić komentarz. Jak wspomniałem, komentarze są dla mnie ważniejsze niż to, co tam widać na liczniku odwiedzin, a że zakładam, że nie tylko ja tak to widzę, więc jak coś przeczytam próbuję skreślić parę słów. Czasem skomentować się nie da - albo temat nie podejdzie, albo czasu akurat nie ma, albo nic do głowy nie przychodzi. Ale próbuję.

Swojego bloga prowadzisz od kilku lat, jak oceniasz poziom komentarzy publikowanych przez internautów? Jak zmieniało się to na przestrzeni lat?
Koyoth: Styl komentowania przez ostatnie kilka lat nie zmienił się jakoś drastycznie, ale pewne drobne zmiany jednak dostrzegam. Wprawdzie większość komentarzy na blogach, które śledzę, to przede wszystkim różnego rodzaju krótkie pochwały czy gratulacje, jednak wydaje mi się, że ostatnio daje się zauważyć pewną poprawę w kwestii różnorodności. Trafiają się rady i pomysły, dowcipy odnoszące się do treści postów czy zdjęć, pochwały nakierowane na konkretny element prezentowanej pracy... Przyjemnie coś takiego czytać. Sam komentując próbuję iść tą drogą i bardzo mnie cieszy, że nie jestem w tym odosobniony.
Czy jakiś komentarz szczególnie utkwił ci w pamięci?
Koyoth: Hehe, jest taki jeden. Komentarz do jednej z malowanych przeze mnie pawęży. Zacytuję: "Lew wygląda jak skrzyżowanie rezusa z hagridem, ale i tak tarcza rwie włosy z dupy." Rechotałem z tego komentarza jak czubek. Pewnie dlatego, że trudno by mi było celniej określić sposób, w jaki w XV wieku malarze wyobrażali sobie lwy. Maniex, dałeś radę :D.
Czy masz jakieś ulubione blogi, które regularnie odwiedzasz? Jeśli tak to które?
Koyoth: Regularnie odwiedzam wszystkie blogi z mojej listy, na których automat pokazuje nowy wpis. Często sprawdzam, co tam Maniex znowu popełnił, bo ten to dzień w dzień coś popełnia. Do moich ulubionych blogów należą też Sobie malujęWojna w miniaturzeGangs of MordheimMałe figurkowoAbiger IndustryHakostwoThe Fantasy Hammer... Kurczę, dużo tego.

Jak dużo czasu poświęcasz na hobby? Masz swój warsztat?
Koyoth: Z czasem jest bardzo różnie. Niestety trudno jest mi wygospodarować w regularny sposób, powiedzmy, godzinkę dziennie, o określonej porze. Czasem siądę do biurka na pięć minut, czasem na pół godziny, a czasem na całą noc. Swój warsztacik mam - mieści się na biurku i w jego okolicach. Przydałoby się pewnie ciut więcej miejsca, ale i tak źle nie mam, więc nie narzekam.
W twoim warsztacie dominują produkty jednej firmy, czy lubisz eksperymentować i wciąż szukasz nowych rozwiązań?
Koyoth: Niektóre przyzwyczajenia trudno zmienić - w moim warsztacie tradycyjnie dominują Citadelki, chociaż ostatnio przybyło mi sporo farb Vallejo i różnych chemikaliów modelarskich bardzo różnej proweniencji... Co do eksperymentów, zdarza mi się takowe prowadzić - oglądam sporo tutoriali na YT i najlepsze patenty sprawdzam sobie w praktyce.
Jesteś bardziej modelarzem, kolekcjonerem czy graczem?
Koyoth: Najbliżej mi do kolekcjonera, o włos za nim jest modelarz, a na końcu gracz.

Skąd czerpiesz inspirację? Czy przygotowujesz sobie materiały poglądowe przed malowaniem lub modelowaniem? A może kierujesz się jedynie swoją wyobraźnią?
Koyoth: Integralnym elementem mojego warsztatu jest komputer. Zdarza mi się szukać inspiracji na youtubie i pintereście. Czasem na cool mini or not. Ale nie zawsze - niekiedy inspirację znajduję w książce, filmie czy utworze muzycznym. Inspirację można znaleźć w zapachu świeżo upieczonego ciasta albo w smaku dobrego piwa. A czasem w kształcie własnego cienia. Wyobraźnia to świetna maszyna, która działa najlepiej, gdy jej dostarczyć właściwego paliwa - a paliwem może być wszystko.
Jaką figurkę chciałbyś pomalować jeszcze raz?
Koyoth: Jest kilka figurek, które malowało mi się szczególnie przyjemnie. Na pewno Hellbrute. Heinrich Kemmler. Plastikowy Chaos Sorcerer. Pewnie jeszcze kilka.
Jakiej figurki nie chciałbyś pomalować ponownie?
Koyoth: Krasnoludzkich Iron breakersów z 6 ed. Malowanie ich od początku szło mi jak po grudzie. Przemalowywałem ich ze 4 razy, bo za każdym razem coś mi w nich zupełnie nie grało. Jakiś czas temu zagryzłem zęby i skończyłem całą 20. Idealnie nie jest, ale nie zamierzam już do nich wracać. Jeszcze tylko skończę podstawki i wrzucę ich na bloga.

W twojej kolekcji znajduje się sporo modeli, wyprodukowała je jedna firma czy pochodzą z różnych źródeł? Czym kierujesz się podczas wyboru figurki? Produkty której firmy polecasz?
Koyoth: Większość moich figurek to wyroby GW - przede wszystkim WFB/AoS, ale też WH40K. Mam trochę modeli Reapera, nieco staroci do dawnego Warzone i Chronopii i trochę innych różności. Figurki kupuję, gdy mi się coś spodoba, alby gdy mam jakiś pomysł i staram się go zrealizować. Nieraz lata mijają od pomysłu do zakupu, a potem następne od zakupu do zakończenia prac, ale nie przeszkadza mi to:) Mimo, że pozostaję przede wszystkim wiernym klientem GW i bardzo sobie cenię jakość ich wyrobów, szczególnie tych najnowszych, to jednak sugeruję, by wybierając modele nie kierować się firmą. Najważniejsze, by wzór modelu wpisywał się jakoś w pomysł na to, co się chce zrobić. A producent to sprawa drugorzędna.
Gdzie najczęściej kupujesz modele i akcesoria modelarskie? Masz swój ulubiony sklep internetowy lub portal aukcyjny?
Koyoth: Korzystam z kilku źródeł. Często zdarza mi się polować na allegro, niekoniecznie na coś konkretnego. Ze sklepów stacjonarnych odwiedzam ostatnio głównie wrocławską Planszóweczkę, bo najbliżej (niestety, w Legnicy nie ma teraz stacjonarnego sklepu z prawdziwego zdarzenia). Z innych internetowych źródeł, materialy-modelarskie.plBattle Modelsagtom.eu i sklep Gnom.
Jakie jest twoje ulubione uniwersum/system?
Koyoth: Stary Świat/Mordheim. Pewnie trochę przez sentyment i setki godzin świetnej zabawy. Uniwersum czterdziestki też jest bardzo ciekawe. Generalnie lubię bardzo rozbudowane i bogate w treść światy.

Figurka, którą najchętniej dodałbyś do swojej kolekcji, ale którą ciężko zdobyć?
Koyoth: Przed wielu laty podobały mi się bardzo modele Tachikoma z Ghost in the Shell. Niestety, dostępne tylko w Japonii za milion pieniędzy. Skutecznie się z nich wyleczyłem :).
W jaką grę chciałbyś zagrać ponownie, ale z różnych powodów nie możesz?
Koyoth: Mordheim w starym gronie naszej legnickiej ekipy. Niestety, ekipa się rozjechała po świecie, pozakładała rodziny... Ale kto wie, może jeszcze kiedyś się uda.
W jaką grę nie chciałbyś zagrać ponownie?
Koyoth: Hmmm, nie wiem. Są gry, których nie lubię, ale aż takiej traumy, żeby tu z imienia i nazwiska wskazywać, że zło, to chyba żadna u mnie nie wywołała.

Jak twoi najbliżsi reagują na hobby?
Koyoth: Z cierpliwością i wyrozumiałością, na szczęście. Kilka razy zdarzyło mi się zapewne wystawić tę cierpliwość i wyrozumiałość na próbę, ale staram się unikać takich sytuacji. Niestety, w dorosłym życiu tak to już jest, że często hobby musi ustępować ważniejszym sprawom.
Uczestniczysz w wydarzeniach związanych z grami bitewnym? Turnieje, konwenty? Jeśli tak, to jakie wydarzenie polecasz/wspominasz najlepiej?
Koyoth: Raczej mi się nie zdarza, a jeśli już, to od wielkiego dzwonu. I chyba tyle w tym temacie.
Jakie masz plany malarskie na najbliższą przyszłość?
Koyoth: Zostało mi do pomalowania kilka dużych modeli do mojej armii Chaosu. Mam nadzieję się z nimi rozprawić. Następnie - kontyngent Nurgle'a. Potem może wreszcie Blood Angels. I powrót do Krasnoludów. A może jeszcze coś wpadnie mi w ręce? Zobaczymy.

Gdzie widzisz siebie hobbystycznie za 5 lat?
Koyoth: Widzę się w większej i wygodniejszej pracowni, otoczony nowymi, świetnymi wzorami figurek, rozpoczynającego właśnie szkolenie kolejnego pokolenia wargamerów/modelarzy w osobie mojego, póki co dziesięciomiesięcznego, synka :).
Przeglądając twój profil na Facebooku pierwsze co rzuca się w oczy to zdjęcie profilowe i w tle. Na pierwszym widniejesz ty ubrany w zbroje, a na drugim widać uzbrojonych w bron drzewcowa wojowników. Możesz nam o tym opowiedzieć?
Koyoth: Poza figurkami mam parę innych zainteresowań - jednym z nich jest odtwórstwo historyczne. Średniowiecze zawsze mnie pociągało, więc gdy na którymś etapie życia stanąłem przez szansą sprawdzenia niektórych jego aspektów na własnej skórze, nie zastanawiałem się długo:) Projekt, który jest mi najbliższy to Chorągiew św. Jana Chrzciciela - próba odtworzenia, przede wszystkim w zakresie kultury materialnej, ale nie tylko, oddziału najemnej piechoty z terenów Śląska z pierwszych lat XV wieku.
Gdybyś miał taką możliwość - jaką książkę lub film chciałbyś zobaczyć w wydaniu figurkowym?
Koyoth: Moją ulubioną, czyli "Inne Pieśni" Dukaja. Książka porusza sporo wątków militarnych, a jest o tyle ciekawa, że dzieje się w świecie zbudowanych wg innych zasad niż nasz - zaczerpniętych z teorii greckich filozofów. Skupiając się na wątkach wojennych, fajnie mogłyby wyglądać figurki Horroru, czyli elitarnej piechoty w ciężkich, grafitowych zbrojach, kontynuującej spartańskie tradycje militarne. Albo Hyppyroi - kasta rycerzy ognia z Księżyca. Behemoty. Bestie hodowane wyłącznie w celach wojny. Machiny napędzane przez perpetua mobilia. I wreszcie Skrzywienie - prawdziwy Chaos, nie taki uporządkowany, jak w Warhammerze. Naprawdę fajnie mogłoby to wyjść w wersji figurkowej. Tak czy inaczej, bardzo polecam książkę.

Maniex, który był bohaterem poprzedniego wywiadu pyta: Jeżeli musiałby wybierać, to którym pokemonem chciałby być?
Koyoth: Eevee, ze względu na największe możliwości rozwoju :).
Gdybyś mógł zadać pytanie bohaterowi następnego wywiadu, to o co byś zapytał?
Koyoth: Gdyby było możliwe wysłanie w przeszłość maleńkiego sterowanego drona z opcją prowadzenia transmisji telewizyjnej z przeszłości do teraźniejszości, to gdzie i kiedy byś go wysłał.

I który z wyWrotowców powinien być bohaterem następnego wywiadu?
KoyothProponuję Tomka Sierakowskiego z bloga Sobie maluję lub Potsiata z Gangs of Mordheim.
A może chcesz napisać jeszcze coś od siebie?
Koyoth: Myślę, że już wystarczy :).
Dziękujemy za wywiad. Życzymy Ci wielu kolejnych sukcesów, udanych projektów i wszystkiego tego czego potrzebujesz!

Zakończenie...

...czyli do następnego razu.

...a szanownemu państwu-draństwu dziękujemy za lekturę.

Jeśli podoba się Wam ten cykl dajcie znać w komentarzach oraz udostępnijcie wpis na portalach społecznościowych.

Ach, zapomniałbym! Który z wyWrotowców zgodnie z życzeniem szanownego państwa-draństwa miałby być bohaterem kolejnego wywiadu?